Musimy upodabniać się do Księdza Jerzego

Spoglądając na niezmierzone rzesze wiernych uczestniczących w uroczystościach pogrzebowych ks. Jerzego Popiełuszki, ks. prałat Teofil Bogucki, proboszcz parafii św. Stanisława Kostki, powiedział: „Wydaje mi się, że widzę przed sobą całą Polskę. Polskę prawdziwą, Polskę katolicką. Polskę, która wierzy w Boga i miłuje Chrystusa Ukrzyżowanego. Polskę, która pragnie wolności i tożsamości swojej narodowej (…). Ziemia polska otrzymała nowego bohatera narodowego i nowego męczennika. Ufamy, że z tej niewinnej kapłańskiej ofiary zrodzi się większe dobro dla Kościoła i Ojczyzny”.

Od tamtego czasu minęło blisko trzydzieści lat, a to, co do nas mówił bł. Ksiądz Jerzy, jest ciągle aktualne, tak jak aktualny jest wzór do naśladowania, który nam pozostawił. „Szatan będzie umacniał swoje królestwo na ziemi i w naszej Ojczyźnie – mówił w jednym ze swoich kazań – królestwo zakłamania, nienawiści i zastraszania, jeżeli my wszyscy nie będziemy na co dzień stawali się coraz silniejsi Bogiem i Jego łaską”, a w innym miejscu dodawał: „Tylko naród, który ma zdrowego ducha i czułe sumienie, może tworzyć śmiałą przyszłość”.

Na szczęście nie zabrakło wśród kapłanów naśladowców bł. Ksiądz Jerzego – owoców Jego życia i męczeńskiej śmierci. Dzięki nim Polska, na którą patrzył, o której mówił śp. ks. Bogucki, pozostaje wierna Bogu i niesionym przez pokolenia wartościom, choć od wielu lat jej wiara, tradycja oraz kultura są atakowane i niszczone.

Trzeba stanąć po właściwej stronie

– Dla nas, kapłanów – mówi ks. Krzysztof Ławrukajtis z parafii św. Brygidy w Gdańsku – ks. Jerzy Popiełuszko jest wzorem odwagi. W działalności duszpasterskiej, kiedy głosimy Słowo Boże, trzeba stanąć po właściwej stronie. Jest to szczególnie ważne w rzeczywistości, w jakiej przyszło nam obecnie żyć, gdy relatywizuje się wszystkie wartości. My, kapłani, widzimy, że warto Go naśladować. Nie ma owoców z naszych kapłańskich postaw, gdy chcemy się schować.

Zanim ks. Ławrukajtis przyszedł do parafii św. Brygidy, znajoma podarowała mu książeczkę z modlitwami przez wstawiennictwo bł. ks. Popiełuszki oraz relikwie trzeciego stopnia. Wtedy jeszcze nie wiedział, że Pan Bóg pośle go do świątyni, w której wołanie o wolność, godność człowieka oraz o prawdę ma tak szczególne znaczenie. Dziś w bazylice św. Brygidy razem z jej proboszczem ks. Ludwikiem Kowalskim celebruje Msze św. w intencji Ojczyzny, patronuje uroczystościom patriotycznym, modli się i upomina o pamięć tych, którzy oddali swoje życie za prawdę i wolność, przypominając wiernym, czym jest godność dziecka Bożego – godność człowieka. To z bazyliki św. Brygidy wyruszały wielotysięczne gdańskie demonstracje w obronie Telewizji Trwam, a więc w obronie prawdy i wolności.

– Ksiądz Popiełuszko był konsekwentnym apostołem prawdy – dodaje ks. Krzysztof. – Nie robił niczego wbrew Panu Bogu i stąd bierze się Jego moc. Pamiętajmy też, że wszystko, co mówił w swoich homiliach, opierał na nauczaniu Kościoła, a Jego patriotyzm wynikał nie z emocji, ale z chrześcijańskiej postawy i stawania po stronie prawdy. Żyjemy w Polsce i nie możemy od niej i od angażowania się w sprawy Ojczyzny uciekać, ale służyć jej tak jak ks. Jerzy Popiełuszko – akcentuje.

Obudził we mnie ducha patriotyzmu

– To mój ulubiony błogosławiony –tak o bł. Księdzu Jerzym mówi ks. Jarosław Piotrowski z parafii Niepokalanego Serca Maryi w Gdyni, kapelan Związku Strzeleckiego Rzeczypospolitej w archidiecezji gdańskiej. Ma do Niego szczególny szacunek i nabożeństwo.

Gdy funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa zamordowali ks. Popiełuszkę, ks. Jarosław miał piętnaście lat. Zbieżność nazwisk z jednym z zabójców kapelana „Solidarności” powodowała w nim poczucie wstydu, a śmierć kapłana była jeszcze bardziej bolesna. Wtedy nastąpił też przełom w jego życiu.

– Obudził we mnie ducha patriotyzmu i zaangażowania się w sprawy społeczne, zacząłem uczestniczyć w Mszach św. w intencji Ojczyzny i patriotycznych manifestacjach –wyznaje.

I tej wyrosłej z ofiary Księdza Jerzego drodze wierny jest do dzisiaj. Przez ponad rok ks. Jarosław, dopóki posługiwał w Gdańsku, roztaczał swoją opiekę nad gdańską chorągwią Krucjaty Różańcowej (obecnie Msze św. Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę są odprawiane w drugą niedzielę miesiąca, o godz. 11.00, w bazylice św. Brygidy), a każde kazanie umacniało w nas ducha prawdy i budziło przekonanie, jak bardzo potrzeba naszego zaangażowania w sprawy Ojczyzny oraz modlitwy za nią. Na prośbę przyjaciół Anny Walentynowicz ks. Jarosław od czterech lat, dwa razy w roku, prowadzi modlitwę w intencji poległych w katastrofie smoleńskiej. Na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku na modlitewnym apelu pamięci gromadzi się kilkadziesiąt osób, ale ks. Jarosława nigdy nie zabrakło.

– Bardzo ważne w postawie Księdza Jerzego – mówi ks. Piotrowski – jest dla mnie to, że On zawsze był z najsłabszymi. A dzisiejsze czasy są takie, że duchowny powinien pamiętać o najsłabszych, czyli tych, którzy nie mogą się upomnieć o swoje. Władze najbardziej bały się nie tego, że mówił On o sprawach politycznych, krytykował władzę, ale tego, że mówił prawdę. My też musimy się o nią dopominać, bo Ksiądz Jerzy zawsze nas do tego wzywał.

Ksiądz Jarosław podkreśla, że ważna jest dla niego odwaga Błogosławionego Kapłana, Jego bezkompromisowość w głoszeniu Ewangelii.

– On nam wskazuje, że nigdy nikt z nas, kapłanów, nie powinien, w żadnej sytuacji podejmować współpracy ze złem, czyli nie patrzeć na to, że prawda może kogoś zaboleć, prawda nas może tylko i wyłącznie wyzwolić – zaznacza kapłan.

Dodaje, że nauczanie bł. Księdza Jerzego było ponadczasowe. Mówił o tym, co widzimy w dzisiejszej Polsce i w ludzkich postawach: kłamstwo, koniunkturalizm, sprzedawanie swojej godności za stanowisko, za pracę – to wszystko jest dziś aktualne.

Ksiądz Jarosław przytacza też słowa bł. Księdza Jerzego, który upominał nas na Mszy św. za Ojczyznę w październiku 1982r., że w niewolę popadamy, gdy poddajemy się panowaniu kłamstwa, nie demaskujemy go, nie protestujemy przeciwko niemu. A innym razem przypominał, że zachować godność człowieka, to żyć w prawdzie, bez zakłamania, że „chrześcijaninowi nie może wystarczać tylko potępienie zła, tchórzostwa, zniewalania, nienawiści, przemocy”.

– Chrześcijanin musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, wolności i miłości. O te wartości musi się odważnie upominać dla siebie i innych – podkreśla.

W tym wzorze życia nie ma nic z brylowania

Ojciec Marek Kiedrowicz, franciszkanin, gdy dowiedział się, że ulicami Gdańska przejdzie ekspiacyjny marsz pokutny w związku ze zbezczeszczeniem Jasnogórskiej Ikony Matki Bożej, przyjechał z grupą parafian aż z Lęborka, pomimo zimna i deszczu ze śniegiem. Szedł wraz z ks. Krzysztofem Ławrukajtisem pod gdańskie Krzyże, miejsce męczeńskiej śmierci stoczniowców, ale też zwycięstwa, które w sierpniu 1980 r. zostało zawierzone Bogu. Na jego kapłańskiej drodze Ksiądz Jerzy jest „wzorem nie tylko na dziś, ale na zawsze”.

– Ksiądz Jerzy może pomóc wszystkim, którzy boją się złożenia ofiary, którzy nie umieją odkryć w sobie łaski powołania do składania ofiary ze swego codziennego życia. Mistrz poprowadził Go do Nieba przez ofiarę krwi, ale ta ofiara jest jedynie pieczęcią, którą złożył pod wszystkimi „szarymi” doświadczeniami codzienności; do niej dojrzewał w pokorze i posłuszeństwie –dzieli się ks. Marek. – Te dwie cnoty wydają się dla mnie kluczem do poznania Księdza Jerzego. Kapłana Męczennika ofiarowującego swoje codzienne dylematy, niepewności, pytania bez dobrej odpowiedzi, wybory bez potwierdzenia słuszności, jednym słowem: wszystko. Wszystko ofiarować Jezusowi, mając świadomość, jak niewiele to znaczy w rachubach „tego świata”. To jest prawdziwa wiara! – dodaje.

Franciszkanin podkreśla, że w tym wzorze życia błogosławionego nie ma nic z tak modnego dziś brylowania na salonach i gwiazdorzenia przed obiektywami kamer. Ale jest pokora i posłuszeństwo, jest „słabość” miłosierdzia i „głupota” dobra, które ma dać zwycięstwo nad siłą zła. Jak trudno na co dzień naśladować ten wzór…
Ojciec Kiedrowicz jest kapelanem Rajdu Katyńskiego i od kilku lat na motorze wraz z rajdem przemierza bezdroża Białorusi, Rosji i Ukrainy, niosąc mieszkańcom tamtych ziem prawdę o Polsce i jej historii, a przede wszystkim o Bogu. Przywozi wraz z innymi uczestnikami rajdu prawdę, na którą od lat czekają mieszkający na dawnych Kresach Rzeczypospolitej Polacy.

– Wydaje się, że miłość Ojczyzny, miłość Narodu – ludu udręczonego, słabego i bezbronnego wobec potęgi systemu bezbożnego komunizmu, można uznać za najbardziej charakterystyczny rys duchowości Księdza Jerzego. To jednak nic innego, jak realizacja przykazania, które Pan zostawił nam, nazywając je „nowym”, nic odkrywczego. A jednak ta miłość sprawiła, że moc okazała się w słabości maltretowanego bestialsko kruchego ciała, a potęga systemu rozpadła się na naszych oczach. Szkoda tylko, że egoizm wielu zniweczył w dużej mierze to cudowne zwycięstwo miłości; choć przecież niezbadane są wyroki Boskie. My musimy upodabniać się do Księdza Jerzego, musimy odkrywać Go jako wzór – szczególnie my, kapłani. No i mamy orędownika – Księże Jerzy, wstawiaj się za nami! – mówi.

Mija czwarta rocznica beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki, Błogosławionego, o którym wielu z nas może powiedzieć, że widziało Go na własne oczy, słuchało Jego słów, brało sobie do serca Jego nauki. Niezwykle głęboko przeżywaliśmy Jego porwanie i męczeńską śmierć, była ona dla nas jedną ze stacji naszej narodowej drogi krzyżowej.

W: Nasz Dziennik, 6 czerwca 2014 r., autor: Anna Kołakowska.